Wybuchy pagerów i radiotelefonów w Libanie: Izrael zaprzecza swojemu zaangażowaniu.


Izrael różni się od innych krajów Bliskiego Wschodu i kategorycznie zaprzecza swojemu zaangażowaniu. W wyniku wybuchów, w których zginęło dziesiątki osób, a tysiące zostały ranne, prezydent Izraela Itzhak Herzog powiedział w wywiadzie dla Sky News.
Oczywiście, na pytanie o zaangażowanie Izraela w ataki w Libanie w tym tygodniu, prezydent stanowczo zaprzeczył jakiejkolwiek związku z żadną operacją. Herzog nie przedstawił konkretnej dowody.
“Mamy wielu wrogów Hezbollah, wielu dzisiaj. Hezbollah dusił Liban, niszczył Liban, tworzył chaos w Libanie wciąż i wciąż i wciąż. Jesteśmy tutaj po prostu po to, aby się bronić. To wszystko, co robimy” - powiedział Herzog.
Jednocześnie zauważył, że Izrael “jednoznacznie dał do zrozumienia, że musi podjąć środki”, aby “bronili swojego narodu”.
Jego zdaniem wojna z Libanem to przypadek, Izrael nie chce wojny z Libanem.
Media wcześniej informowały, że to właśnie Izrael odpowiedzialny jest za wybuchy w Libanie. W szczególności, ABC News twierdzi, że Izrael od 15 lat planował operację związana z wybuchem pagerów, próbując uzyskać kontrolę nad źródłami dostaw tych urządzeń do kraju.
CNN informuje, że Waszyngton został poinformowany o przygotowaniach do operacji w Libanie, ale bez konkretnych szczegółów planów.
Siły Obronne Izraela dokonały silnych uderzeń w obiekty wojskowe terrorystycznej grupy Hezbollah na południu Libanu. Według rzecznika IDF Daniela Hagari, zniszczono tysiące wyrzutni rakiet, które bojownicy przygotowywali do ostrzału terytorium izraelskiego.
Czytaj także
- Zderzenie śmigłowca i samolotu w niebie nad Waszyngtonem: NYT opublikowało nowe szczegóły
- Blackout w Europie: Skrzydło cyberbezpieczeństwa UE zaprzecza wersji o cyberataku
- Ile czasu przeciętny młody człowiek spędza na telefonie: statystyki szokują
- Jeśli słyszycie rosyjski język... Narodowy artysta Beniuk dał radę Ukraińcom
- W Niemczech znaleziono martwą pisarkę, która zaczynała karierę na Ukrainie
- Dokąd idą miliardy? Były minister kultury złożył zapytanie do 'Publicznego'